Jak informują media nasza ojczyzna wzięła udział w zakupie
bezzałogowych samolotów, tzw. dronów. Wykładając 40 mln euro staliśmy się
członkami projektu NATO (o całkowitej wartości 1,3 mld euro), którego celem
jest zakup 5 takich maszyn. Obok Polski bierze w nim udział 13 innych państw,
tj. Niemcy, Estonia, Litwa, czy USA.
Wreszcie! Wreszcie ktoś zrozumiał, że bez silnej armii nie
da się zagwarantować stabilności naszego kraju. Byłoby lepiej, gdyby te
samoloty były tylko polskie, ale spójrzmy prawdzie prosto w oczy: jesteśmy na
to zbyt biedni. Najważniejsze, że jesteśmy wpisani jako ich współwłaściciele, w
związku z czym ich obowiązkiem jest ochrona naszego terytorium. To, czym teraz
należy się zająć to walka o to, aby drony stacjonowały na polskiej ziemi.
Wygląda na to, że rząd Donalda Tuska przestraszył się
realistycznych ocen i całkowicie zmienił swoje podejście: zaczął dbać o nasz
interes narodowy. Niestety to dopiero pierwsza jaskółka, która jeszcze wiosny
nie czyni. Pomyślmy tylko, skoro tacy partacze są w stanie podpisać taką umowę,
to co osiągnęłaby prawdziwie patriotyczna władza?